Owoc nauki – owoce bez pestek

Skoro kupujemy owoc bez pestek, to skąd on się właściwie bierze? Rzadko zastanawiamy się nad takimi niuansami z naszego życia, a kiedy pytanie już się pojawi – ciężko znaleźć na nie odpowiedź. Latem chętnie wybieramy arbuzy czy winogrona bez pestek, których często wyjątkowo nie lubią dzieci, zimą natomiast liczymy na bezpestkowe cytrusy – szczególnie mandarynki, które czasem potrafią zawierać w sobie nawet kilkanaście pestek, co bywa uporczywe podczas jedzenia.

Większość owoców bez pestek to dzieło niczego innego, jak inżynierii genetycznej. Czasem o tym, że owoc będzie bezpestkowy, decyduje też przypadek – nie ma jednak mowy o owocach bezpestkowych w przypadku, w którym robiąc zakupy wyraźnie napisane jest na opakowaniu, że dany owoc jest owocem bezpestkowym. W tym wypadku nie rządzi tym przypadek, ale precyzyjnie zaprojektowana odmiana rośliny, której głównym zadaniem jest rodzenie owoców bez pestek.

Przeciętna roślina produkuje owoce, dysponujące dwoma zestawami chromosomów. Owoc bezpestkowy natomiast, aby nie mieć możliwości produkowania pestek, musi tych zestawów posiadać aż trzy. A jak wyprodukować owoc, posiadający trzy zestawy chromosomów? Połączyć ze sobą owoce z dwoma i czterema zestawami. Połączenie to następuje poprzez zapylenie kwiatów jednej rośliny pyłkiem drugiej. Czterozestawowy owoc uzyskuje się natomiast poprzez poddanie go działaniu silnie toksycznej substancji, która powoduje podwojenie się chromosomów.

Czasem w bezpestkowych wedle nazwy owocach znajdujemy jednak niewielkie, cienkie, białe twory, podobne do pestek. Są to jednak okrywy pestek, które najczęściej wytwarzanie są niezależnie od samych pestek i inżynieria genetyczna nie zapobiega ich tworzeniu podczas pozbawiania roślin pestek.